jeżeli coś Ci się spodobało, masz pytania, chcesz pogadać - napisz do nas:

naszemiszmasze@gmail.com
Moje zdjęcie
mazowieckie, Poland
Czyli trzy - matki, żony i kochanki :) Magda, Justka i Gaba. Szyjemy, malujemy, decoupażujemy, zajmujemy się ceramiką, eksperymentujemy w kuchni i w ogrodzie i na balkonie. No i przede wszystkim-wychowujemy dzieci i mężów (byłych też!).

wtorek, 28 września 2010

Ten to ma pecha..

...albo huragan w Las Palmas i ewakuacja (po bronią w kartonach po "tekstyliach") do Mexico C., albo pył na Malcie i karkołomny powrót zadziwiającymi połączeniami i środkami lokomocji do Europy albo ma bilet do Singapuru a jakoby go nie było bo linia sprzedała więcej biletów niż jest miejsc. Wczoraj dostawałam jedynie smsy z Amsterdamu pod tytułem co za chu...masakra i kilka bardziej niecenzuralnych epitetów- choć na końcu zawsze było Kocham Cię. Zadziwiający zlepek informacji :) No ale już wczoraj było wiadomo, że jednak wszyscy co kupili bilet z Amsterdamu do Singapuru stawili się o czasie więc nie załapał się na lot bezpośredni i znaleźli mu połączenie przez Hong Kong. Wylądował tam jakoś przed chwilą i czeka już na samolot do Singapuru (to nic, że przez zadziwiającą politykę linii lotniczych ma dodatkowe 8 godzin w podróży) Najlepsze jest to że ZGUBILI BAGAŻ! Tak sobie i po prostu. Może ta wielka waliza tez była wirtualna. Ciekawe co Go jeszcze spotka. Teraz to już nawet przestałam mu zazdrościć. Przez te opóźnienia to nawet nie będzie miał czasu obejrzeć najbliższej okolicy.

Zatem apel!! Jako Trzy Siostry "bez endu" (wszystkie widziały reklamę) prześlemy mu dawkę energii- pomysł panny J. bo ona tak odczynia "szkolne złe uroki" :) proszę o podniesienie rączek do góry i wykonanie szamańskiego tańca! I śpiewamy głośno: bez endu..bez endu...bez endu...
-G.

6 komentarzy:

  1. Ło matko!;-O
    dobrze, że Mój pojechał jedynie do Pelplina.
    Oczywiście, że Twój może szybciej wrócić z Końca Świata, niż Mój - bo obwodnica, sraczkowa pogoda itp...echhh...

    OdpowiedzUsuń
  2. nio- pogoda do Wielkiej D! Całkowicie rozumiem stan uśpienia Magduśki. Nic się nie che. Za to u mnie wczoraj nawet po 22 zajadle jakiś kretyno z góry wiercił wiertarką albo przycinał cos jakimś warczącym ustrojstwem i to samo dzisiaj od 7 rano. Analfabeta jak widać bo administracja umieściła info na tablicy przy drzwiach wejściowych do kl, że blok jest zamieszkały i głośne prace uskuteczniamy od 9-17.
    O co chodzi z tym młoteczkiem bo ja stukałam szczotką do włosów w grzejnik w łazience ale najwyraźniej też głuchy kretyno..

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro wiertara daje jakiekolwiek efekty słyszalne ( zapewne nie tylko u Was ), użyj wiertary ! Tylko gdzie by tu....

    Mój Men wróci pewnie w piątek. Od poniedziałku MY (przynajmniej w zamiarze ) mamy remont i będziemy po drugiej stronie MOCY. Czyli nie my, a nam będą suszyć głowę, że wiercimy i jesteśmy GŁOŚNO. Taaa.

    OdpowiedzUsuń
  4. wiertary nie "wyciągłam" ale poszłam o 18 i grzecznie poprosiłam żeby się wziął dziadu i przymknął! kretyno tak dawał taką wyrzynarką po betonie, że w ciągu dnia go dokładnie zlokalizowałam a o 18 debil drzwi nie zamknął tylko siedział na progu z ustrojstwem w łapie i petem w mordzie.
    co do Twojego remontu- Bij, zabij! A nawierć się za wszystkie czasy! Ja tam nie mam litości- remonty to moja specjalność (mam chyba w genach po rodzicach taki politechniczo-budowlany myk) Ostatnie mieszkanie "zrobiliśmy" od podstaw w równo 5 tygodni :)nawet kierownicy budowy pukali się w czoło i nie dawali nam szans :)Byliśmy tylko w lepszej sytuacji sąsiadowej bo ok pół roku od remontu i "wprowadzki" nadal mieszkaliśmy sami w bloku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, ale o samotności w bloku o ponad trzystu mieszkaniach... mogę zapomnieć ;-O
    A w związku z tym "facet z wiertarą " nie jest mi obcy. Szczególnie był jeden taki.... szkoda gadać.
    Uwierz mi: godzina 18 to nie tragedia, wobec dyrdania piętro wyżej o 1 w nocy. Korytarz zagrodzony, facet nie wpuszcza nikogo. I koniec - kropka. W końcu ktoś napisał donos do pracy....

    OdpowiedzUsuń
  6. i co, men wrócił? ... Mój na szczęście tak ;-)))

    OdpowiedzUsuń